witajcie :)
u mnie ciągłe przyspieszenie i rozszerzanie doby do 28 godzin... a i tak trzeba na coś się decydować, coś wybrać, a coś odpuścić... niestety, zbyt często, jest to szydełko i spółka... :( o mały włos zapomniałabym pochwalić się tworem sprzed tygodnia... :)
przed państwem... filiżana... :)
przecież nie można nazwać czegoś filiżanką, gdy ma niemal 15 cm średnicy, prawda? ;) bo pijam herbatę w takich pojemnościach... ale rzecz nie w samym naczyniu...
wyraz swojego nieuleczalnego potteromaniactwa dałam już wyraz znacznie wcześniej... pamiętacie?
a o swoim osobistym ponuraku z fusów po herbacie marzyłam już dawno... zamówiłam więc mazaki do porcelany i... mam!
docenią jedynie fani Harrego Pottera... uwielbiam te książki, zwłaszcza czytane przez pana Frączewskiego, no i filmy... nadal oglądam, gdy mam ochotę pobyć sobie dzieckiem... z pewnych rzeczy się nie wyrasta... jak dla mnie - i dobrze! :)
wysyłam mnóstwo ciepła :* zmarzłam dziś okrutnie... czas na filiżankę dobrej gorącej herbatki :)