„(…) proces twórczy zawarty w tworzeniu działa uzdrawiająco, a podstawą tego procesu jest to, że większość ludzkich myśli i uczuć wyraża się bardziej w obrazach niż słowach. Dzięki temu ludzie zajmujący się tworzeniem lepiej radzą sobie ze stresem i urazami psychicznymi, nabywają zdolności poznawcze i doznają objawów radości, jaką daje obcowanie ze sztuką”.

W. Szulc, Historia Arteterapeutyki, „Edukacja i Dialog”, 8/2006

Translate

niedziela, 21 września 2014

OGÓLNA KRUCHOSC.., czyli o staniu na krawedzi i niemocy nawet-nie-twórczej..

dziś będzie na smutno z nutą lekkiej goryczy... i żadnych zdjęć... bo jak tu sfotografować brak twórczości ręcznej przy coraz bliższym załamaniu nerwowym...? :(

życie z kłopotami, a zwłaszcza jednym wielkim problemem, pochłonęło mnie całkowicie... nie napisze, w czym rzecz - pewnie, by uchronić swą kruchą psychę od porównań, że "inni mają gorzej" albo - co gorsza "nie martw się"... itd., itp.

ja poproszę pełnię współczucia, akceptacji, ze tak mocno coś przeżywam, że mój świat wali się - być może z punktu widzenia postronnych - z powodu takich pierdoł...

w najbliższym miesiącu nie mamy co liczyć, drogie twórcze koleżanki, na jakieś me wytwory... TA SPRAWA tak mnie koncentruje i pochłania - energetycznie, mentalnie, czasowo i finansowo, że... eh...

tak czy inaczej... wysyłam resztki ciepła :*
no, dobra... ze starych zapasów - fotka moich chłopaków... 


czwartek, 11 września 2014

CZAS NA CZERWIEN.., czyli o papierach milych i niemilych, nadchodzacej jesieni i za krókiej dobie...

witajcie...
jestem, jestem... :) tyle, że czas kradnie mi praca i inne przyziemne sprawy... ot, życie :) coraz mniej czasy na szydełko... powolutku wieć toczy się praca nad kocykiem... 
nadszedł czas na poziom czerwony... 


na razie pięć elementów... gdzie tam koniec...
walczę jeszcze z muszkami, bo na palniku gar z owocami... korzystam z pomysłu Magdy na dżemik z śliwek, jabłek i gruszek...  przede mną kilka dokumentów do stworzenia, ale też dwa pudełeczka na ślub... :) plus kartka na urodziny... 
coraz bliżej moja ukochana jesień... muszę, po prostu muszę znaleźć czas na wianki... gdzieś tam pomiędzy poczekalniami lekarskimi... trochę zdrowie mi się posypało, a nfz-etowcyh kontraktów brak, trzeba wszędzie prywatnie, a i tak kolejki niekiepskie... eh...
koniec marudzenia... mnóstwo ciepła wysyłam :*